Na razie, mówiący prawdę Na razie, mówiący prawdę, Nie palę się wcale do śmierci, Przyjdzie tu sama tą drogą Albo po wąskiej tej perci Całkiem też ludzi rozumiem Krzyczących ,ze wszystko im jedno, Jak ich rydel oklepie, Gdzie zgnije śmiertelne ich sedno. Ale, ze umrzeć raz trzeba, A marzyć jest wolno każdemu, Wiec mam i ja prośbę w sprawie Ostatecznego Eremu. Do was się zwracam najbliżsi, I do was, cni przyjaciele, Byście z tym śmiesznym zewłokiem, Nie mieli zachodów zbyt wiele. Na chłopską połóżcie furę, W cztery schowawszy go deski, Niech w takim zajeżdża triumfie Ten pomiot chuci niebieskiej. Jubilat ciężkich lat życia, Co swą i cudza niedolę Przetrawiał, niech w takim zbytku Na to zajeżdża pole. Bo tutaj na tym pustkowiu, Gdzie nieraz Dunajec o świcie W porankim się błąkał rosiste, Głęboki mi rów wykopiecie. Albo, jeśli już łaska, Wybierzcie mi przystań nad rzeka, Tu, nad tą burtą kamienną, Pod szumów wieczystych opieką, Tum ja w słoneczne południa, Z odłamu tej lśnionej skały Widywał, za jaka potęgą ...
P.Kuba-47