Panie-4.txt

(10 KB) Pobierz
4. BÓG MÓWI PIERWSZY

W dialogu, jakim jest modlitwa, inicjatywę podejmuje Bóg. On mówi pierwszy. Nasza modlitwa jest zawsze odpowiedziš. Bóg jest Wort (słowo), a my jestemy Ant-Wort (odpowied). Zanim w ogóle zyskamy zdolnoć zwrócenia się do Boga, Bóg już zwrócił się do nas.
Do istoty Boga przynależy bycie Słowem. Bóg jest Bogiem, który przemawia. Swoje pierwsze słowo do ciebie wypowiedział, stwarzajšc cię, albo mówišc właciwiej - kiedy zaczynał cię stwarzać. Bóg stwarza cię, wypowiadajšc twoje imię.
Ponieważ Bóg mówi pierwszy, naszym zadaniem jest przede wszystkim słuchać. To słuchanie nie jest czym abstrakcyjnym, ale jak najbardziej konkretnym. Bóg przecież mówił w konkretny sposób, ludzkim językiem. Jego słowa zostały zachowane, sš zawsze dostępne, sš z nami w Biblii. Wiemy, że Biblia jest słowem Bożym, które do nas przemówiło.
Pewien mistrz  zgromadził swoich uczniów i zapytał ich: "Co jest poczštkiem modlitwy -jak rozpoczyna się modlitwa?", Pierwszy odpowiedział, że rozpoczyna się "w potrzebie. Kiedy bowiem znajduję się w potrzebie, to w naturalny sposób zwracam się do Boga". Drugi odparł: "w radoci. Kiedy bowiem się raduję, moja dusza wyzwala się z zagubienia i ciasnego domu zatroskania i wznosi się do Boga". Trzeci rzekł: "w ciszy. Bowiem kiedy wszystko we mnie milczy, Bóg może przemawiać". Czwarty powiedział: "W gaworzeniu dziecka. Dopiero bowiem kiedy staję się jak dziecko, gdy nie wstydzę się gaworzenia przed Bogiem, On jest wielki, a ja zupełnie mały, a wówczas wszystko jest dobrze". Mistrz odpowiedział: "Wszyscy dalicie prawidłowš odpowied, jednak jest jeszcze jeden poczštek, a on jest wczeniejszy od tych przez was wymienionych. Modlitwa zaczyna się u Boga samego. To On zaczyna, nie my".

SIEDEM POWODÓW CZYTANIA BIBLII
W jednym ze swoich kazań (85. powięcone Pieni nad pieniami) w. Bernard z Clairvaux - nazywany czasem "ojcem mistyki" - mówi jak mamy podchodzić do Słowa i w jaki sposób nigdy nie stracimy gorliwoci zagłębiania się w nie.
Czytać Biblię dla w. Bernarda oznacza zawsze szukać towarzystwa Słowa, nie tylko pisanego, ale substancjalnego Słowa, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Dla niego jest oczywiste, że Biblia to jest Chrystus. Jego brat, współczesny mu, Hugo od więtego Wiktora pisał: "Całe Pismo więte jest jednš księgš, a tš jednš księgš jest Chrystus, ponieważ całe Pismo więte mówi o Chrystusie i całe Pismo więte wypełnia się w Chrystusie".
We wspomnianym już kazaniu, w. Bernard wymienia siedem powodów, dla których mamy czytać Biblię. Pierwszym powodem jest pojednanie ze Słowem. Bernard wychodzi od zachęty Jezusa: "Pogód się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jeste z nim w drodze" (Mt 5,25). Możemy przeżywać Słowo jako grobę, jako przeciwnika. Nie chcemy, aby Słowo kierowało naszym życiem, chcemy chodzić własnymi cieżkami. Konflikt może być ostatecznie rozwišzany, gdy nieustanne będziemy powracać do Słowa, zaprzyjanimy się z Nim, pozwolimy, aby Ono nas przekształcało i przemieniało.
Szukaj Słowa i tęsknij za pojednaniem z Nim. Kiedy Go szukasz, Ono cię przekształca tak, że stajesz się jedno z Nim. Szukaj ucieczki u swego Przeciwnika, aby być pod Jego wpływem tak, że już nie będzie musiał być twoim przeciwnikiem, aby mógł zwrócić się do ciebie i dać ci swojš łaskę.
Mamy rzucić się w ramiona naszego Przeciwnika, pozwalajšc Mu, aby swoim mieczem obosiecznym odcišł to wszystko, co pozostaje w konflikcie z Nim. Wówczas już jak przyjaciele, z radociš dalej wspólnie będziemy podšżać naszš drogš.
Pojednani ze Słowem tęsknimy za tym, by czynić to, do czego Ono nas zachęca. Jednak czego Słowo od nas żšda? Potrzeba nam jasnego rozeznania. Nawet przy największej gorliwoci, bez rozeznania będziemy pędzili na olep.
Chcesz wiedzieć, co ci radzę w potrzebie? - pisze w. Bernard.
Pospiesz ku odwiecznemu Słowu, a Ono nauczy cię swoich cieżek (Ps 25,4). Inaczej może się zdarzyć tak, że ty, który chcesz dobra, ale nie masz wiedzy o nim, zgubisz lad, pobłšdzisz i zejdziesz z prawidłowej drogi. Jednak "Twoje słowo jest lampš dla moich kroków i wiatłem na mojej cieżce" (Ps 119,105) i "wyjanianie Twoich słów owieca i poucza niedowiadczonych" (Ps 119,130). Masz szczęcie, kiedy zarówno twa wola się nawróciła i twój rozum został owiecony, że nie tylko chcesz dobra, ale także je poznałe. Ten bowiem, kto nie pragnie dobra jest martwy, a kto dobra nie poznał jest lepy. Poprzez to nawrócenie dusza zaczyna żyć i jej oczy się otwierajš. Utworzona rękš Słowa stoi teraz prosto wsparta na dwóch nogach miłoci i wiedzy.
Jednak ten, komu się zdaje, że stoi, niech baczy, aby nie upadł (1 Kor 10,12). Musi szukać mocy w Słowie, aby nie upadł przy najmniejszej przeszkodzie. Jest przecież napisane: "Popchnięto mnie, popchnięto, abym upadł, lecz Pan mi dopomógł" (Ps 118,13). Kim sš ci, którzy nas popychajš, abymy upadli? Sš trzej napastnicy: szatan, wiat i człowiek. Najniebezpieczniejszy jest ten ostatni. Jednak o jakiego człowieka chodzi?
Nie dziw się, każdy człowiek sam dla siebie jest napastnikiem. Człowiek sam sobie tak wiele zadaje uderzeń i sam siebie popycha, że nie musisz obawiać się żadnych innych napastników. (...) Tego jedynego wroga, który mieszka głęboko w nas samych, mamy się strzec.
Potrzeba nam mocy, bymy mogli pokonać siebie, a tej mocy u siebie nie znajdziemy. Dlatego uciekamy się do Słowa, ponieważ musimy być "przyobleczeni w moc z wysoka" (Łk 24,49).
Kto wstšpi na górę Pana?" (Ps 24,3). Ten, kto tego spróbuje, dowiadczy, jakie to trudne, jak niemożliwe bez pomocy Słowa. Trudzilibymy się na próżno, nie wspierajšc się na Nim. Jakże szczęliwa dusza, która może usłyszeć o sobie: "Kim jest ta, co się wyłania z pustyni, wsparta na oblubieńcu swoim?" (Pnp 8,5). Opierajšc się na Nim, mamy moc pokonywania samych siebie. Wówczas możemy jako ten pilny jedziec dosišć naszego czterokonnego zaprzęgu: gniewu, obawy, pożšdliwoci i radoci. Czyż wszystko nie jest możliwe dla tego, kto wspiera się na Tym, dla którego wszystko jest możliwe? (...) Nic nie przydaje wszechmocy Słowa większego blasku niż to, że Ono tego, kto ma nadzieję, czyni wszechmocnym.
Czwartym powodem po temu, bymy czytali Biblię, jest tęsknota za mšdrociš. Łacińskie słowo okrelajšce mšdroć (sapientia) pochodzi od sapere smakować. Mšdrociš jest zasmakowanie w dobru. Ludzie czyniš wiele dobrego, często jednak tylko z obowišzku albo z wyrachowania, albo dlatego, że zostali do tego zmuszeni.
Mšdroć za pozwala nam spontanicznie czynić dobro, ponieważ radociš jest je czynić. To jest tak jak zjedzeniem. Bywa, że jemy co tylko dlatego, że powiedziano nam, iż to zawiera wiele witamin albo dlatego, że nie chcemy urazić osoby, która danš potrawę przygotowała. Jednak jakże jest inaczej, kiedy smakuje nam to, co spożywamy!
Szczęliwe to serce, które jest całkowicie zajęte i zasmakowało w dobru, wobec zła za czuje niesmak. Takie serce jest przemienione w mšdroć. Samo w sobie dowiadcza zwycięstwa mšdroci i odkrywa, jak wspaniale jest zasmakować w dobru, które wypełnia głębię duszy.
Moc znosi mężnie wszelkie próby, mšdroć natomiast chlubi się także z ucisków (Rz 5,3). Moc pozwala nam składać ufnoć w Bogu, mšdroć za pozwala nam widzieć i kosztować dobroci Pana (Ps 34,9). Moc jest jednak niezbędna, ponieważ mšdroć chce wznosić swój dom na skale. Tak samo potrzeba też dobrej woli i wiatła wiedzy, ponieważ ciemnoci niewiedzy sprzeczne sš ze wiatłem mšdroci, a mšdroć nie może wejć do serca, które nie okazuje dobrej woli.
Kiedy dusza jest pojednana ze Słowem, kiedy została przez Nie owiecona i znalazła w Nim siłę i wytrwałoć, i kiedy poza tym została napełniona mšdrociš, idzie - i jest to pišta przyczyna - i szuka piękna. Tak, oczekuje, aż Słowo przyodzieje jš pięknem. Wie bowiem, że bez piękna nie może podobać się Temu, który jest "najpiękniejszy z synów ludzkich" (Ps 45,3). Słyszała też, że Król pragnie jej piękna (Ps 45,12).
Na czym polega to piękno? Dusza jest piękna, kiedy zaczynajš w niej kwitnšć cnoty, kiedy postępuje "w prostocie serca i szczeroci wobec Boga" (2 Kor 1,12). Tak upodabnia się do odwiecznego Słowa, które jest odblaskiem wieczystej wiatłoci" (Mdr 7,26) i "odbiciem Jego istoty" (Hbr 1,3).
To piękno znamionuje wszystko, co człowiek czyni, myli i mówi. Jest dyskretne i nie chce się przypodobać. Kiedy jednak całkowicie wypełni duszę, nie może już pozostawać ukryte, ale staje się lampš, która wieci wszystkim, którzy sš w domu (Mt 5,15). Oczy zalepione samozadowoleniem czy zazdrociš nie tak łatwo je spostrzegš, a kiedy tak się stanie, odwracajš się, ponieważ nie znoszš blasku tego piękna. Jednak sama dusza, która została ubrana w piękno pozostaje spokojna i cicha, jakkolwiek by się wobec niej postępowało.
Kiedy dusza stała się tak piękna, może tęsknić za zalubinami ze Słowem. To jest szósta przyczyna poszukiwania Bożego słowa. Może teraz mówić: "Mnie za dobrze jest być blisko Boga" (Ps 73,28) i "dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk" (Flp 1,21).
Jest już gotowa opucić wszystko, by żyć tylko dla Słowa, by tylko Ono jš prowadziło, by była zapłodniona Słowem i owocowała dla Słowa. Stała się prawdziwš oblubienicš złšczonš ze Słowem w wiecznym małżeństwie duchowym. Oblubieniec całkowicie jej ufa, wie bowiem, że ona jest wierna i wszystko inne straciło dla niej swojš wartoć; aby zdobyć Jego, wszystko uznaje za stratę (Flp 3,8). Taka dusza staje się matkš wielu dzieci, podobnie jak dusza w. Pawła stała się kochajšcš matkš. więty Paweł pisze do Galatów, że w bólach rodzi, aż ukształtuje się w nich - jego duchowych dzieciach - Chrystus (4,19).
Oblubienica tęskni za takš płodnociš i dlatego ucieka się do Słowa całš swojš duszš i ze wszystkich sił.
Wydaje się, że wszystko zostało powiedziane. Czy może być jeszcze większa przyczyna od tej, by wejć w zalubiny ze Słowem i rodzić Mu dzieci? T...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin