Zdrowienie z uzależnienia od seksu - wywiad z Markiem Laaserem.docx

(29 KB) Pobierz

„Zdrowienie z uzależnienia od seksu”

Wywiad z Markiem Laaserem, autorem książki “Faithful and True: Sexual Integrity in a Fallen World”, który jest terapeutą uzależnień specjalizującym się w leczeniu erotomanii. Zna tę chorobę i proces zdrowienia zarówno z osobistych doświadczeń, jak i pracy z erotomanami, których leczy w kilku ośrodkach. Jego książki i seminaria dają nadzieję tysiącom uzależnionych od seksu.

- Jednym z mitów, dość dziwnym jak sądzę, jest powszechne myślenie, że uzależnienie od seksu to wspaniała rzecz. Ktoś niedawno powiedział mi, że jeśli istnieje taka choroba, to on chciałby wiedzieć, jak ją złapać. Jego rozumowanie - oparte zapewne na niedoinformowaniu - zakładało, że erotomani to ludzie mający najwięcej frajdy z seksu.

Mark: To pachnie starym żartem, który wcale nie śmieszy. Myślenie, że erotomani mają samą rozkosz, mija się z prawdą. Ciągle powtarzane seksualne zachowania szybko tracą swoją “nośność”, sens i spontaniczność i stają się bardzo destrukcyjne. Podejrzewam, że takie opinie rodzą się u tych, którzy są poza karuzelą seksualnych rozkoszy, stawianą w centrum i czczoną przez dzisiejszą kulturę - ale gdybyście na nią wsiedli, szybko przeszłaby wam ochota.
Erotomania to jest ból, a nie przyjemność. Po chwilowej rozkoszy przynosi cierpienie - osamotnienie, pustkę, poczucie beznadziejności i rozpacz, a nie stany, których człowiek by pragnął. Pracowałem ostatnio z mężczyzną, którego rodzina posiada jedną z największych wytwórni pornografii w Stanach Zjednoczonych. Był on przy produkcji tych filmów, widział i w konsekwencji sam uprawiał wszystko, co tylko ludzki umysł może sobie w tej dziedzinie wyobrazić. Doświadczył każdego rodzaju seksu, o którym ludzie zwykle tak marzą. Po dwudziestu latach takiego życia zaczął mówić, że jedyne za czym dziś tęskni, to normalny, stały związek z jedną kobietą. Twierdzi, że oddałby wszystkie dawne doświadczenia i cały majątek za prostą, zwykłą radość z wiernej, heteroseksualnej monogamii.
Podobnie jak my wszyscy, którzy zdrowiejemy z erotomanii, nie wspominał on lat nałogu z rozmiłowaniem, lecz jako koszmar, lata pustki i bólu.

- Jakie cechy pomagają ci odróżnić erotomanię od innych problemów?

Mark: Klasyczne cechy, które ma każde uzależnienie, ma także erotomania. Po pierwsze, daje o sobie znać utrata kontroli. Widzimy ją w licznych próbach kontrolowania lub zaprzestania swoich kompulsywnych zachowań. Uzależnieni próbują odzyskać władzę nad sobą na wiele różnych sposobów, które mimo całego wysiłku, nie działają: obietnice, postanowienia, silna wola, spowiadanie się, małżeństwa, rozwody, zmienianie jednych praktyk na inne, itd. Z czasem wciąż powracają do zachowań, które chcieli porzucić.
Ciągnie się to zwykle przez parę lat. Jeśli oglądałaś materiały pornograficzne raz czy dwa razy w życiu i to cię wciągało, to może masz jakiś problem, ale nie jest to uzależnienie. Jeśli twoje kontakty z pornografią trwają i powtarzają się co pewien czas - jeśli czyniłeś sobie obietnice nie sięgania po nią więcej i nie udało ci się ich dotrzymać - wtedy wkraczamy na teren seksualnego uzależnienia. Powtarzalność nie oznacza, że musisz robić to codziennie, co tydzień, czy co miesiąc. Są erotomani, którzy trzymają się wzorca rozpusta - pokuta: są poza kontrolą przez dzień, dwa, lub dłużej, a potem przestają na pewien okres, po którym znowu wracają do swoich zachowań. Powtarzalność w nałogu nie oznacza robienia czegoś dzień w dzień, choć może być i tak, oznacza przede wszystkim, że po pewnym czasie nieuchronnie do tego wracasz. Inną cechą erotomanii jest jej narastająca z czasem destruktywność. Są konsekwencje i one zwiększają się z czasem. Ponieważ każde uzależnienie ma służyć do znieczulania jakiegoś bólu lub pozwala unikać emocjonalnej rzeczywistości, pierwszą konsekwencją jest uczuciowe odrętwienie osoby uzależnionej. Jednak konsekwencje tworzą długie pasmo - od spustoszenia w sferze duchowej i wstydu po fizyczne choroby.
Jeśli jest erotomania, zawsze są konsekwencje. Trzecią cechą jest rosnąca z czasem intensywność czy drastyczność zachowań - zwiększanie dawek. Na przykład onanizujesz się najpierw co kilka miesięcy, potem co miesiąc, potem co tydzień, a potem niemal każdego dnia, czy jeszcze częściej. Leczyłem osoby, które robiły to nawet po wiele razy na dzień. Tak samo rośnie drastyczność fantazjowania.
Postępujący charakter choroby niekoniecznie jednak oznacza, że rozwijasz nowe wzorce zachowań. Może tak być, ale też możesz trzymać się stale jednego typu zachowań, których częstotliwość narasta, na przykład kupujesz taką samą pornografię, ale wydajesz na nią coraz więcej pieniędzy. Wreszcie znaną cechą jest to, że seksem czy miłosnymi zachowaniami erotoman próbuje “uleczyć” jakoś niechciane uczucia, czy uciec przed trudami życia. Ponieważ nie jest w stanie znieść przykrych emocji, szuka ulgi w aktywności seksualnej. Badania dowodzą, że aktywność seksualna, zauroczenie miłosne i fantazjowanie, każde w określony sposób zmienia chemię mózgu, produkując przyjemność, energię, rozkosz, by być na haju.
Mogą to być bardzo piękne doznania, jeśli dzieją się między dwojgiem wiernych sobie i związanych na stałe ludzi, jednak erotomanom instynktownie chodzi o ciągłe zmienianie sobie chemii mózgu, a więc nastroju czy stanu świadomości. Używają erotyki, jak narkotyków - głównym celem jest być na haju.  W miarę jak rozwija się ich choroba, coraz mniej interesują się tym, kto jest ich partnerem - ważne staje się tylko to, aby pomógł wyprodukować następną dawkę haju. W dodatku zagrożenie, z jakim wiąże się wiele niewybrednych zachowań seksualnych, zwiększa produkcję adrenaliny, co również uzależnia. Mogą podrywać niebezpiecznych, nieobliczalnych kochanków lub jak w przypadku znanego mi mężczyzny, uprawiać seks w sytuacji, gdy współmałżonek partnera ma zaraz wrócić do domu. Erotoman ma wtedy haj z seksu, haj z nowego partnera i haj z niebezpieczeństwa. W stanie podniecenia chwilowo nie odczuwa zagrożenia i lęku, a także bólu, osamotnienia, złości, itd.

- Tak więc erotomania ma wiele wspólnego z uzależnieniem od substancji. Musi więc być częsta u osób mających nałogi chemiczne - tworzyć uzależnienie krzyżowe, jak np. u osób zniewolonych przez picie i seks.

Mark: Tak, erotomania jest uzależnieniem chemicznym i często krzyżuje się z innymi nałogami. Wyniki badań dowodzą, że ponad połowa alkoholików zmaga się z niekontrolowanymi zachowaniami w dziedzinie tzw. miłości; w większości są oni wtedy erotomanami. Wśród uzależnionych od innych substancji odsetek erotomanów jest jeszcze wyższy. Na przykład na podstawie badań kokainistów leczących się w ośrodkach zamkniętych ustalono, że wśród nich ponad 80% jest nałogowcami seksu. To olbrzymia korelacja.
Nie dziwi ona jednak, gdy weźmiesz pod uwagę, że tzw. speed (przyspieszenie) działa neurochemicznie na te same ośrodki w mózgu, co miłosne uniesienia, heroina znieczula te same receptory, co uprawianie fizycznego seksu, a fantazjowanie działa na te ośrodki, co THC. Istnieje wiele innych krzyżowych uzależnień, a także zjawisko multiuzależnienia. Także zaburzenia pokarmowe od obżarstwa po anoreksję są bardzo częste wśród erotomanów. Bardzo mało jest uzależnionych osób, które rozwinęły tylko jeden ciężki nałóg.

-  Pamiętam, że w swojej książce powoływałeś się na dra Patricka Carnesa i jego porównanie erotomanii do zaburzeń jedzeniowych.

Mark: Tak, chodzi o to, że erotomania ma zasadniczo dwa przeciwstawne bieguny. O jednym właśnie mówimy, drugi... Opisuje go najnowsza książka Pata Carnesa, która ma tytuł Seksualna anoreksja. Mówi o tym, że są ludzie, którzy usiłują odzyskać kontrolę nad swoją seksualnością poprzez jej kompletne zduszenie - odcięcie się od erotyki, zamrożenie w sobie jej impulsów i nie wchodzenie w żadne związki. Przypomina to dokładnie żarłoka, który próbuje zapanować nad swoim obżarstwem poprzez odmawianie sobie jedzenia. Drugi biegun tworzą ci, którzy nie przestają kompulsywnie jeść - są w ciągu obżarstwa. Przypominają erotomana, który nie może przestać wyjść z seksualnych zachowań. Są jeszcze przypadki pośrednie, przypominające bulimię, kiedy erotoman, który po tzw. uruchomieniu (okresie wzmożonej aktywności) chce jakby “zwymiotować”  rozpustę i robi różne rzeczy, aby się za nią ukarać, czy ją odpokutować (co najczęstsze jest wśród chrześcijan, również ja należę do tej kategorii). Potem znów się uruchamia. Uzależnienie polega na skrajnościach. Normalne zdrowe odżywianie, i normalna zdrowa seksualność, zgodna z wolą Stwórcy, leży gdzieś w środku. Patrick Carnes w książce “Od nałogu do miłości”  pisze o częstych u erotomanów cyklach wstyd-bezwstyd czyli rozpusta-pokuta lub uruchomienie się-unieruchomienie się.

-  Powiedz mi coś więcej na temat postępującego charakteru erotomanii. Wyobrażam to sobie jako kogoś, kto wspina się dalej po drabinie, choć wyłamał już wszystkie szczeble.

Mark: Myślę, że postępujący charakter tej choroby ma wiele wymiarów. Obraz wspinania się po drabinie oddaje to, że erotoman potrzebuje coraz więcej, aby uzyskać podobny haj i zmianę nastroju a wzrasta daremność jego usiłowań. Jego utrata kontroli nad sobą i własnym życiem wynika stąd, że wciąż powtarza te same zachowania, wierząc, że tym razem osiągnie odwrotny skutek i poczuje się szczęśliwy. Ale możesz równie dobrze przedstawić sobie progresywność erotomanii nie za pomocą wspinania w górę, lecz osuwania się w dół - spirali prowadzącej do degradacji i poczucia beznadziejności. To również potężna metafora. Kiedy raz zgrzeszyłeś, łatwiej ci zrobić to znowu i jeszcze łatwiej znowu. To jeden element progresji. Kiedy przekroczyłeś pierwszą barierę, łatwiej ci przekraczać następne. Kiedy złamałeś jeden zakaz, coraz łatwiej będziesz łamał następne. Innym czynnikiem jest podniecenie, jakie daje aktywność seksualna. Twój pierwszy pocałunek mógł cię obdarzyć totalnym poczuciem rozkoszy, ale następnym razem musi on trwać trochę dłużej, by dać ten sam efekt, ten sam poziom haju. Ten sam rodzaj pułapki, w jaką wpadają erotomani, dotyczy każdego rodzaju erotycznej aktywności, która staje się u nich coraz śmielsza, a z czasem coraz drastyczniejsza. Potrzebuję coraz więcej, by uzyskać takiego samego “kopa”. Erotoman głęboko wierzy, że jeśli coś jest dobre, to więcej jest jeszcze lepsze. W tym postępującym procesie bierze udział również neurochemia seksualności, gdyż mózg adaptuje się do wytwarzanych przez siebie narkotyków. Progresywność zaznacza się więc także wzrostem tolerancji, jak u alkoholika, gdy jego ciało adaptuje się do alkoholu. Nieraz postępujący charakter erotomanii zaznacza się w inny, ciekawy sposób. Ktoś, kogo leczyłem, wszedł w pewnym okresie życia w anonimowy seks. Zaczął podrywać ludzi w stosunkowo spokojnych barach. Ale to wkrótce zaczęło go nudzić; stopniowo przenosił się z polowaniem na partnerów do barów w śródmieściu, gdzie nie było już tak spokojnie. Zanim trafił na leczenie z erotomanii, krążył już po barach w najbardziej niebezpiecznej z dzielnic. Bazując stale na jednorazówkach, nie zmieniał on seksualnego wzorca, ale progresywność widać było w zwiększaniu ryzyka i można było nawet sporządzić jej graficzny wykres na planie miasta. Potrzebował coraz niebezpieczniejszych sytuacji, by uzyskać potrzebny mu poziom stymulacji.

-  Wyraziłeś przekonanie, że progresja nałogu nie zawsze oznacza zmianę zachowań na coraz drastyczniejsze, ale czyż nie jest prawdą, że erotomani generalnie idą ścieżką eskalacji, od fantazjowania, przez onanizm do pornografii, od dłuższych romansów do jednorazówek i anonimowego seksu?

Mark: Większość erotomanów podlega pewnym podstawowym schematom. Myślę, że fantazjowanie jest u nich regułą. Dlatego w terapii głównym ich zadaniem jest prześledzić, jakie są ich korzenie? Na co wskazują? Kiedy się zaczęły? Czego, jakich tematów dotyczą? Co mówi to o duchowym i emocjonalnym stanie danej osoby? W każdym przypadku fantazjowanie jest ścianą konstrukcyjną budowli, jaką tworzy uzależnienie od seksu. Bardzo blisko spokrewniona z nim jest masturbacja. Jest również niemal regułą i można porównać ją konstruktorsko do tzw. ściany nośnej. Również szeroko rozpowszechnione są wśród erotomanów i obsesyjne zauroczenia i używanie pornografii - od materiałów erotyzujących, po tzw. twardą pornografię. Na warsztatach, jakie prowadzę w ramach Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodzin, te wzorce pokazują się stale. Niektórzy erotomani “dojrzewają” do prostytucji, licznych romansów czy innych zachowań na jeszcze wyższych poziomach eskalacji. Zazwyczaj odsłaniają się też inne emocjonalne i duchowe problemy u tych, którzy dochodzą do ekshibicjonizmu, podglądactwa, itd. - co Pat Carnes nazywa przejściem na tzw. drugi poziom erotomanii. Trzeci poziom to pedofilia, gwałty, sadyzm. Jednak wiele uzależnionych osób nigdy nie przekracza granic fantazjowania, masturbacji i pornografii.

-  Mimo to poziom krzywd czynionych sobie przez te osoby tak samo je zaburza i niszczy.

Mark: Absolutnie tak. Wszystkie te podstawowe czy powszechne składowe erotomanii tak samo izolują erotomana od leżących u podłoża problemów emocjonalnych i duchowych. Są włączone w proces nie-odczuwania. A takie odrętwienie i brak kontaktu z samym sobą działa niszcząco na życie uczuciowe, duchowość i relacje międzyludzkie.

-  Wiele uzależnionych osób, które dowiadują się czegoś o erotomanii, ma poczucie przytłoczenia i braku nadziei, opowiedz więc jeszcze o źródłach nadziei. Czy jest dla nich jakiś ratunek i gdzie mogą znaleźć pomoc. Bo przecież dziś ich sytuacja nie jest bez wyjścia.

Mark: Na szczęście jest ratunek. Przez ostatnie dwadzieścia lat dowiedzieliśmy się bardzo wiele o erotomanii i o tym, jak się z niej leczyć. Pierwsze programy w tym zakresie zaczęły się tworzyć z końcem lat siedemdziesiątych. Przedtem terapia nie miała prawie nic do zaoferowania erotomanom, nie umieliśmy nawet choroby zdiagnozować. Budowanie form pomocy i leczenia to kwestia ostatniego dwudziestolecia, ale wiele programów już się ukształtowało. Dzisiaj istnieją w USA różnorodne wspólnoty adaptujące do leczenia erotomanii 12 Kroków Anonimowych Alkoholików, są już także ośrodki leczenia zamkniętego i liczne poradnie prowadzące ambulatoryjne warsztaty. Rośnie też liczba terapeutów pracujących w tej dziedzinie, wielu z nich poznało proces trzeźwienia na własnej skórze i trudno o lepsze praktyczne wyszkolenie. Kiedy ja trafiłem na leczenie, w całym kraju (i świecie) istniał tylko jeden ośrodek, Golden Valley Treatment Center w Minneapolis i trochę grup SLAA w Massachusetts. Dziś ośrodek w Golden Valley nie istnieje, ale zdążył wyszkolić różnych klinicystów, którzy rozjechali się po kraju i zaczęli zakładać własne poradnie i programy.

-   Jakie rady dałbyś tym, którzy chcieliby znaleźć terapeutę kompetentnego w dziedzinie erotomanii?

Mark: Po pierwsze zadzwoniłbym do Państwowego Centrum Leczenia Erotomanii, gdzie dysponują listą terapeutów na całe USA. Także Oddział Informacyjny Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodzin ma listę przeszkolonych terapeutów chrześcijańskich, którzy są w stanie pomóc (601-844-5128).

-   Jest też dla chcących zdrowieć erotomanów kilka wspólnot Anonimowych Erotomanów opartych na programie Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików. (W Polsce Anonimowi Erotomani - samopomocowa wspólnota osób leczących się z uzależnienia od seksu i od miłości - istnieją od 1993 r. Obecnie grupy AE spotykają się w kilkunastu większych i mniejszych miastach). Co powiesz o różnicach między nimi i jak wybrać najodpowiedniejszą dla siebie?

Mark: Pewne różnice leżą w sposobie, w jaki te wspólnoty definiują trzeźwość. Trzeba pamiętać, że definicja seksualnej trzeźwości jest w przypadku erotomanii bardziej złożona niż w przypadku uzależnienia od alkoholu czy narkotyków. Możesz nie pić, czy nie brać do końca życia, ale celibat do końca życia nie zawsze jest najszczęśliwszym wyjściem dla erotomanów. To jest jeszcze jedno podobieństwo między tą chorobą a obżarstwem. Żarłocy nie mogą przestać jeść na zawsze, ale mogą nauczyć się jeść tylko wtedy, gdy potrzebuje tego ich ciało, a nie emocje czy duchowa pustka. Podobnie erotomani, którzy są w związkach małżeńskich mogą odkryć, że seks ze współmałżonkiem, gdy przestaje być ucieczką przed bliskością, problemami, czy negatywnymi uczuciami, a zaczyna tę bliskość dopełniać i wyrażać, jest na miejscu i jest bardzo pięknym przeżyciem. Ponieważ zdefiniowanie seksualnej trzeźwości jest trudne, różne grupy różnie ją określają. Ale i tak zawsze decyduje o tym zbiorowe sumienie, coś w rodzaju grupowej dyskusji, która nadaje wspólnocie charakter narady, za którą stoją osobiste doświadczenia uczestników. Anonimowi Seksoholicy mają najbardziej rygorystyczną definicję trzeźwości; dla nich każdy seks poza heteroseksualnym małżeństwem jest przekreśleniem trzeźwości i mimo to uczęszcza do SA wiele osób o orientacji homoseksualnej. SAA (Sex Addiicts Anonymus) nie mają tak moralizatorskiego podejścia i mówią o stałym związku partnerskim. Wspólnota SLAA (Sex & Love Addicts Anonymus) jest jeszcze bardziej elastyczna: każdy sam określa swoją trzeźwość. Uczestnicy mają więc tutaj największą przestrzeń, ale i największą odpowiedzialność; jeśli nie będą wobec siebie bezwzględnie uczciwi, choroba boleśnie im to wytknie. (W Polsce Anonimowi Erotomani rozróżniają przede wszystkim dwa pojęcia: abstynencję i trzeźwość, która jako proces postępujący - duchowo-menatalno-emocjonalne wzrastanie - nie daje się zdefiniować. Precyzyjnie określają tylko zasady abstynencji seksualnej. Na podstawie własnych doświadczeń nie wątpią oni, że seks, który nie zaburza procesu zdrowienia, możliwy jest tylko w parze z partnerem w stałym i zawierzonym Sile Wyższej związku. Uczestnicy budujący związek po okresie odstawienia i wewnętrznej odbudowy wybierają taki sposób zawierzenia swojego partnerstwa Bogu, jaki odpowiada ich przekonaniom religijnym czy duchowym; jest to kontynuacja Kroku Trzeciego). Generalnie jednak jest tak, że erotomanom, którzy są na początku zdrowienia, tak ciężko przeżywają swoje obsesje i kompulsje, że nie ważne są dla nich spory na temat szczegółów definicji trzeźwości. Dla nich marzeniem jest każda seksualna trzeźwość. Jeśli więc masz w okolicy jakąkolwiek grupę AE, to już masz niezastąpioną pomoc. Jeśli w twoim rejonie jest wiele grup i działa kilka wspólnot AE, odwiedź wszystkie i wybierz tę, której charakter najbardziej ci odpowiada. Pamiętaj, że potrzebni ci są ludzie, którym w praktyce od długiego czasu udaje się trzymać z dala od nałogowego seksu i nałogowej miłości, a nie zaciekli teoretycy od określonego typu przekonań. Trzymaj się osób, które w czynnej erotomanii były kiedyś tam, gdzie ty, a dziś funkcjonują w bez porównania zdrowszych obszarach.

-  Kiedy zaczynałeś swoją drogę nie miałeś pewnie dostępu do takich grup?

Mark: To prawda. Istniały one w niektórych częściach kraju, ale nie tam, gdzie mieszkałem. Chodziłem więc przez pewien czas do klubu Anonimowych Alkoholików, choć nigdy nie miałem problemów z alkoholem i prawie nigdy go nie używałem. W końcu paru facetów mnie zapytało: co ty właściwie tutaj robisz? Wyjaśniłem, że jestem uzależniony od seksu i na czym to polega, a wtedy okazało się, że wszyscy oni też byli erotomanami. Stworzyliśmy więc swoją grupę Anonimowych Erotomanów, to było najlepsze, jedyne wyjście. Do dziś erotomani w pewnych częściach kraju muszą się wykazywać taką przedsiębiorczością i zaczynać sami, we własnych grupach. (W Polsce można otrzymać informacje o grupach AE i podstawową literaturę pomocną przy ich tworzeniu pisząc na adres: Wspólnota Augustyńska AE, ul. Wołoska 82/86 m. 155, 02-507 Warszawa) (przyp. tłum.). Inną możliwością jest znalezienie chrześcijańskich grup stosujących program 12 Kroków, takich jak O.O. (Overcomes Outreach), które są otwarte dla ludzi z każdym typem uzależnienia. Po więcej informacji na temat chrześcijańskiego zaplecza terapeutycznego dla osób borykających się z erotomanią odsyłam do internetowej strony Christian Alliance for Sexual Recovery.

 

tłumaczył: Robert Waśkiewicz
źródło: www.pornografia.ovh.org

 

 

 

 

Zdrowienie z nałogu seksu i miłości

Rok: 2002
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 7-8

Z wywiadu z Markiem Laaserem, specjalizującym się w terapii erotomanii

Najpierw spróbujmy wyjaśnić kilka najczęstszych mitów i nieporozumień dotyczących erotomanii. Często uważa się, że uzależnienie od seksu to wspaniała rzecz. Ktoś niedawno powiedział mi, że jeśli istnieje taka choroba, to chciałby wiedzieć, jak się jej nabawić.
- Myślenie, że erotomani pławią się w rozkoszach, mija się z prawdą. Ciągle powtarzane zachowania seksualne szybko tracą swoją "nośność", sens oraz spontaniczność i stają się bardzo destrukcyjne. Erotomania przynosi ból, a nie przyjemność. Po chwilowej rozkoszy przychodzi cierpienie: osamotnienie, pustka, poczucie beznadziejności i rozpacz. Pracowałem ostatnio z mężczyzną, którego rodzina posiada jedną z największych wytwórni filmów pornograficznych w USA, a on był przy ich produkcji, widział i w konsekwencji sam uprawiał wszystko, co tylko ludzki umysł może sobie w tej dziedzinie wyobrazić. Przeżył wszystkie rodzaje seksu, o jakich ludzie nieraz marzą. Po 20 latach takiego życia zaczął mówić, że jedyne, za czym dziś tęskni, to normalny, stały związek z jedną kobietą.

Innym mitem, z którym często się stykam, jest pogląd, że erotomania jest problemem tylko mężczyzn.
- Absolutnie nie. Nie ma jeszcze precyzyjnych statystyk, ale też nie ma wątpliwości, że ta choroba nie dyskryminuje żadnej płci - mężczyźni i kobiety mają jednakowe szanse, żeby na nią zapaść. Prowadziłem warsztat intensywnej terapii erotomanii wyłącznie dla kobiet i wszystkie miały dokładnie te same problemy, jakich doświadczają mężczyźni uzależnieni od seksu: z fantazjowaniem, masturbacją, romansami, niewybrednością seksualną, pornografią itd.

Czy erotomania to wyłącznie duchowy problem?
- Erotoman nosi w sobie wielkie pokłady wstydu - wierzy, że Bóg się od niego odwrócił i przebaczy wszystkim innym, ale nie jemu. Nie wie, jak mógłby zdobyć Jego miłość, a często nawet jakiekolwiek dobro, tak bardzo czuje się niegodny - więc na pewno jest to duchowy problem. Ale patrzenie przez pryzmat moralności jest zwodnicze: można być erotomanem, mimo że nigdy nie doszło do zachowania, które uważa się za niemoralne. Tak bywa w przypadku ludzi, którzy nigdy nie mieli kontaktów pozamałżeńskich, jednak używają seksu ze współmałżonkiem, aby uciec przed bliskością, a nie wyrazić ją i przeżyć. Ich zachowania nie łamią przyjętych granic, jednak małżeństwo nie jest zdrowe, a seksualna aktywność w nim jest nałogowa, bowiem stanowi sposób unikania bólu, jaki niesie życie czy choćby sam związek.

Jakie cechy pomagają ci odróżnić erotomanię od innych problemów?
- Po pierwsze, utrata kontroli. Obietnice, postanowienia, silna wola, spowiadanie się, małżeństwa, rozwody, zmienianie jednych praktyk na inne - nic nie pomaga, z czasem erotomani wciąż wracają do zachowań, które chcieli porzucić. Powtarzalność nie oznacza, że musisz robić to codziennie, co tydzień czy co miesiąc. Są erotomani, który działają według wzorca "rozpusta - pokuta" albo "ciąg - przerwa".
Inną cechą erotomanii jest jej narastająca destruktywność. Konsekwencje jej uprawiania tworzą długie pasmo: od duchowości i wstydu po fizyczne choroby.
Trzecią cechą jest rosnąca intensywność czy drastyczność zachowań, czyli zwiększanie "dawek". Na przykład onanizujesz się najpierw co kilka miesięcy, potem co miesiąc, potem co tydzień, a potem niemal codziennie albo jeszcze częściej. Tak samo rośnie drastyczność fantazjowania. Postępujący charakter choroby niekoniecznie oznacza, że rozwijasz nowe wzorce, możesz trzymać się stale jednego typu zachowań, których częstotliwość narasta, na przykład kupujesz podobny typ pornografii, ale wydajesz na nią coraz więcej pieniędzy.
Wreszcie znaną cechą jest to, że erotoman próbuje za pomocą seksu czy zauroczenia leczyć przykre uczucia lub uciekać przed trudami życia. Badania dowodzą, że i aktywność seksualna, i zauroczenie, i fantazjowanie, i pornografia - każdy z tych wzorców w określony sposób zmienia chemię mózgu, produkując przyjemność, energię, "odlot" czy "haj". Mogą to być bardzo piękne doznania, jeśli dzieją się między dwojgiem wiernych sobie i związanych na stałe ludzi, jednak erotomanom instynktownie chodzi o ciągłe zmienianie sobie chemii mózgu, a więc nastroju czy stanu świadomości. Używają erotyki jak narkotyków - głównym celem jest dla nich "haj". W miarę jak rozwija się ich choroba, coraz mniej interesują się tym, kto jest ich partnerem, ważne staje się tylko, aby pomógł wyprodukować w mózgu następną dawkę narkotyku.
W dodatku zagrożenie, z jakim wiąże się wiele niewybrednych zachowań seksualnych, zwiększa produkcję adrenaliny, co również uzależnia. Erotoman może podrywać niebezpiecznych, nieobliczalnych kochanków lub - jak w przypadku znanego mi mężczyzny - uprawiać seks w sytuacji, gdy mąż partnerki ma zaraz wrócić do domu. Erotoman ma wtedy "haj" z seksu, "haj" z posiadania nowego partnera i "haj" z niebezpieczeństwa. W stanie podniecenia chwilowo nie odczuwa zagrożenia i lęku ani bólu, osamotnienia, złości.

Na czym polega postępujący charakter erotomanii?
- Erotoman potrzebuje coraz więcej, aby uzyskać podobny "haj" i zmianę nastroju. Można też wyobrazić sobie postępujący charakter erotomanii jako osuwanie się w dół - spiralę prowadzącą do degradacji i poczucia beznadziejności. Erotoman głęboko wierzy, że jeśli coś jest dobre, to więcej jest jeszcze lepsze. W tym postępującym procesie bierze udział również neurochemia seksualności, gdyż mózg adaptuje się do wytwarzanych przez siebie narkotyków, a więc wzrasta tolerancja, jak u alkoholika, gdy jego ciało adaptuje się do alkoholu.
Nieraz postępujący charakter erotomanii zaznacza się jeszcze inaczej. Kobieta, którą leczyłem, zaczęła w pewnym okresie życia uprawiać anonimowy seks. Z początku podrywała mężczyzn w stosunkowo spokojnych barach, ale wkrótce zaczęło ją to nudzić i stopniowo przenosiła się z polowaniem na partnerów do barów w śródmieściu, gdzie już nie było tak spokojnie. Zanim trafiła na leczenie, krążyła już po najbardziej niebezpiecznej dzielnicy. Bazując stale na tzw. jednorazówkach, nie zmieniała seksualnego wzorca, a postępujący charakter jej choroby polegał na zwiększaniu ryzyka (można było nawet sporządzić graficzny wykres na planie miasta). Potrzebowała coraz większego zagrożenia, aby uzyskać potrzebny jej poziom stymulacji.

Czy erotomani generalnie nie idą ścieżką eskalacji: od fantazjowania, przez onanizm do pornografii, od dłuższych romansów do jednorazówek i anonimowego seksu?
- U większości erotomanów fantazjowanie jest regułą, a jednym z głównych zadań terapii jest analiza korzeni tych fantazji. Na co wskazują? Kiedy się zaczęły? Czego i jakich tematów dotyczą? Co mówi to o duchowym i emocjonalnym stanie danej osoby? W każdym przypadku fantazjowanie jest ścianą konstrukcyjną budowli, jaką tworzy uzależnienie od seksu. Bardzo blisko spokrewniona z nim jest masturbacja, która również jest niemal regułą i może być porównana do ściany nośnej. Szeroko rozpowszechnione wśród erotomanów są obsesyjne zauroczenia, uwodzenie i używanie pornografii - od materiałów erotycznych po tzw. hard porno.
Na warsztatach, jakie prowadzę w Amerykańskim Stowarzyszeniu Rodzin, te wzorce obserwuję stale. Niektórzy erotomani "dojrzewają" do prostytucji, tak płatnej, jak i zarobkowej, licznych romansów czy innych zachowań na jeszcze wyższych poziomach eskalacji, jednak wielu nigdy nie przekracza granic fantazjowania, masturbacji i pornografii.

Mimo to krzywdy wyrządzane sobie przez takie osoby też zaburzają je i niszczą.
- Zdecydowanie tak. Wszystkie te podstawowe składowe erotomanii tak samo izolują erotomana od leżących u ich podłoża problemów emocjonalnych i duchowych. Są włączone w proces nieodczuwania. A takie odrętwienie i brak kontaktu z samym sobą działa niszcząco na życie uczuciowe, duchowość i relacje międzyludzkie.

Często uzależnione osoby, kiedy dowiadują się czegoś o erotomanii, mają poczucie przytłoczenia i braku nadziei, a przecież dzisiaj ich sytuacja nie jest już bez wyjścia.
- Na szczęście jest ratunek. Pierwsze programy leczenia erotomanii zaczęły się tworzyć z końcem lat 70. Przedtem nie umieliśmy jej nawet zdiagnozować, dzisiaj istnieją w USA różnorodne wspólnoty oparte na przystosowaniu do erotomanii Dwunastu Kroków AA, są też ośrodki leczenia zamkniętego i liczne poradnie. Rośnie liczba wyspecjalizowanych terapeutów, wielu z nich poznało proces trzeźwienia na własnej skórze. Kiedy ja trafiłem na leczenie, w całym kraju (i świecie) istniał tylko jeden ośrodek, Golden Valley Treatment Center w Minneapolis i trochę grup SLAA, głównie w Massachusetts.

Jest też kilka wspólnot AE [1] opartych na programie Dwunastu Kroków. Jakie są różnice między nimi i jak wybrać najodpowiedniejszą dla siebie?
- Pewne różnice leżą w sposobie, w jaki te wspólnoty definiują abstynencję. W przypadku erotomanii jest to definicja bardziej złożona niż w przypadku uzależnienia od alkoholu czy narkotyków: możesz nie pić czy nie brać do końca życia, ale celibat do końca życia nie zawsze jest najszczęśliwszym wyjściem dla erotomanów i po pewnym czasie dzięki terapii zwykle się kończy. To jest kolejne podobieństwo między tą chorobą a obżarstwem: żarłocy nie mogą przestać jeść na zawsze, ale mogą nauczyć się jeść tylko wtedy, gdy potrzebuje tego ich organizm, a nie przykre emocje czy duchowa pustka. Podobnie erotomani, którzy są w związkach partnerskich, mogą odkryć, że seks z współmałżonkiem - gdy przestaje być ucieczką przed bliskością, problemami czy negatywnymi uczuciami, a zaczyna bliskość dopełniać i wyrażać - jest na miejscu i jest pięknym przeżyciem.
Zdefiniowanie seksualnej abstynencji jest trudne, więc różne grupy różnie ją określają, ale stoją za tym osobiste doświadczenia uczestników, a decyduje zawsze zbiorowe sumienie, coś w rodzaju grupowej dyskusji, która nadaje wspólnocie kierunek i charakter [2].
Generalnie jednak erotomanom, którzy na początku zdrowienia są zwykle w ciężkich opałach z powodu swoich obsesji i kompulsji, nie pomagają spory na temat definicji trzeźwienia i abstynencji. Jeśli więc jest w okolicy jakakolwiek grupa AE, to już uzyskują niezastąpioną pomoc. Potrzebni im są ludzie, którym od dłuższego czasu udaje się trzymać z dala od nałogowego seksu i nałogowej "miłości", a nie zaciekli teoretycy określonego typu przekonań.

Kiedy zaczynałeś swoją drogę, nie miałeś dostępu do takich grup?
- To prawda. Istniały one już w USA, ale nie tam, gdzie mieszkałem. Chodziłem więc przez pewien czas do AA, chociaż nigdy nie miałem problemu z alkoholem i w końcu paru facetów zapytało: "Co ty właściwie tu robisz?" Wyjaśniłem że jestem uzależniony od seksu i na czym to polega, a wtedy okazało się, że wszyscy ci pytający też byli erotomanami. Stworzyliśmy więc grupę AE. To było najlepsze i jedyne wyjście.
tłumaczył Wojtek S.

[1] Anonimowi Erotomani - samopomocowa, oparta na Dwunastu Krokach i Dwunastu Tradycjach wspólnota osób leczących się z uzależnienia od seksu i miłości. W Polsce istnieje od 1993 roku, obecnie grupy AE spotykają się w kilkunastu miastach. Informacje o grupach AE i zasadach ich tworzenia można otrzymać pisząc na adres: Wspólnota Augustyńska AE, ul. Wołoska 82/86 m. 155, 02-507 Warszawa; e-mail: '> waae@wp.pl (przyp. tłum.).
[2] W Polsce Anonimowi Erotomani odróżniają przede wszystkim abstynencję od trzeźwienia, które jako proces postępujący - duchowo-mentalno-emocjonalny wzrost człowieka - nie daje się zdefiniować. Precyzyjnie określają natomiast granice abstynencji seksualnej: na podstawie własnych doświadczeń i przeżyć są przekonani, że dla erotomana seks, który nie zakłóca jego trzeźwienia, możliwy jest tylko w związku stałym i zawierzonym Sile Wyższej (przyp. tłum.).

http://www.christianrecovery.com/tfr/dox/sexaddic.htm

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin