Ran - CD1.txt

(20 KB) Pobierz
00:00:41:Tłumaczenie (c) 2002 by TB
00:02:30:"Ran"
00:02:50:Strzała, która powaliła dzika...
00:02:53:należała do pana Ichimonji.
00:02:57:Wypijmy jego zdrowie!
00:03:09:Stara bestia...
00:03:11:wyskoczyła wprost na mnie.
00:03:15:Mój koń wierzgnšł...
00:03:17:Zanim mogłem wycelować, spadłem.
00:03:23:Ojcze...
00:03:24:Upieczemy tego dzika?
00:03:29:Był stary...
00:03:32:Jego skóra jest twarda, mierdzi.
00:03:34:Niestrawna.
00:03:39:Zupełnie jak ja, stary Hidetora
00:03:43:Zjedlibycie mnie?
00:03:45:Utknšłby nam w gardłach.
00:03:48:Dlatego włanie przyłšczyłem się|do waszego polowania...
00:03:50:by wzmocnić naszš przyjań.
00:03:53:Ja też!
00:03:56:Wzmocniłbym więzi...
00:03:57:między domami Ichimonji i Ayabe...
00:04:01:Oddałbym rękę własnej córki...
00:04:04:twojemu synowi Saburo.
00:04:07:Moment!
00:04:08:To moje własne intencje.
00:04:12:Panie Ichimonji, dzień jest bliski.
00:04:16:Odpowiedz nam.
00:04:19:Z kim ożenisz własnego syna Saburo...
00:04:23:z mojš córkš czy córkš pana Ayabe?
00:04:29:Niełatwy wybór.
00:04:31:Dwie córki...
00:04:33:Dla jednego syna.
00:04:35:Szkoda, że Jiro, mój drugi syn jest już żonaty...
00:04:50:Kyoami!
00:04:52:Zabaw nas!
00:05:33:Z odległych gór...
00:05:36:Z pobliskich gór...
00:05:40:Kto nadchodzi podskakujšc sobie...
00:05:44:Popisujšc się swymi pięknymi uszami?
00:05:54:Zajšc!
00:05:59:Tylko jeden zajšc, Kyoami?
00:06:03:Dwa, tak sšdzę...
00:06:05:Doskakujšc tu by być zjedzonym przez Ojca.
00:06:10:Suburo, to niegrzeczne!
00:06:13:Powstrzymaj swój język!
00:06:38:Wielki Pan jest zmęczony.
00:06:42:Wyjdmy, aż się obudzi.
00:07:06:To niepodobne do Ojca.
00:07:09:Tylko udaje, że pi.
00:07:11:Po tej obeldze Saburo...
00:07:12:Jak inaczej mógł zachować twarz?
00:08:47:Wszystko, co robił, to polowanie.
00:08:49:W dawnych czasach...
00:08:50:Poprowadziłby armię i nie zostałby pokonany.
00:08:54:To niegrzeczne wobec naszych goci.
00:08:58:Kyoami, obud go!
00:09:02:Ojciec mnie niepokoi...
00:09:04:jest dzi ledwie żywy.
00:09:10:Ojcze, co się dzieje?
00:09:12:Jeste chory?
00:09:19:Sen...
00:09:33:Miałem sen
00:09:37:Byłem w dziwnej krainie.
00:09:41:Nieskończona dzicz.
00:09:44:Szedłem wcišż przed siebie,|lecz nikogo nie spotkałem.
00:09:49:Wzywałem, wołałem...
00:09:51:ale nikt nie odpowiadał.
00:09:56:Byłem sam.
00:09:59:Sam na wielkim wiecie.
00:10:04:Poczułem chłód...
00:10:23:Taka głupota!
00:10:26:Głos Taro sprowadził mnie z powrotem...
00:10:31:Widziałem moje ukochane dzieci.
00:10:36:Taro...
00:10:40:Jiro...
00:10:43:Saburo.
00:10:46:Ojcze, nigdy nie widziałem cię takim.
00:10:49:Tak nie może być.
00:10:51:Cicho, Saburo!
00:10:53:Ciesz się, że mamy jego uczucie.
00:10:56:Też jestem zaniepokojony...
00:10:58:Ledwie wierzę własnym uszom.
00:11:02:Zwykle wymaga jedynie posłuszeństwa.
00:11:07:To wystarczajšce uczucie.
00:11:12:W porzšdku.
00:11:20:Rozważałem pewnš myl...
00:11:23:I zdecydowałem.
00:11:27:Chcę wam to powiedzieć.
00:11:29:Teraz jest ku temu odpowiedni czas...
00:11:33:Kiedy mamy tutaj...
00:11:35:Panów Fujimaki i Ayabe.
00:11:42:Przyprowadcie ich!
00:11:55:Ja, Hidetora Ichimonji...
00:12:01:przyszedłem na wiat w małej twierdzy w górach.
00:12:07:W tamtym czasie...
00:12:09:targanych cišgłš walkš...
00:12:12:wielu władców chciało mieć władzę.
00:12:16:Kiedy miałem siedemnacie lat...
00:12:21:Wywiesiłem swój proporzec na tamtej twierdzy.
00:12:25:Prowadziłem wojnę przez pięćdziesišt lat...
00:12:31:i wreszcie cała równina należała do mnie
00:12:36:Podniosłem swe kolory na głównym zamku.
00:12:42:Spędziłem więcej lat...
00:12:43:walczšc ramię w ramię...
00:12:45:z tymi panami.
00:12:49:Teraz nadeszła chwila...
00:12:51:by zakończyć wojnę...
00:12:53:i oddać rzšdy pokojowi.
00:12:59:Ale stary Hidetora...
00:13:02:Ma już siedemdziesišt lat.
00:13:12:Oddaję całš władzę...
00:13:16:nad moimi wszystkimi posiadłociami...
00:13:19:mojemu najstarszemu synowi, Taro.
00:13:22:Mój panie, tak nagle...
00:13:26:Nie....
00:13:27:Mylałem nad tym długo.
00:13:31:Nadchodzi czas...
00:13:34:by odejć w cień...
00:13:36:i oddać władzę w młodsze ręce.
00:13:40:I mówię to wam: ten czas włanie nadszedł!
00:13:44:Taka jest moja wola.
00:13:47:Taro jest teraz głowš rodu Ichimonji...
00:13:51:Panem tych ziem.
00:13:54:Opuszczę twierdzę...
00:13:59:i przeniosę się do zewnętrznej wieży.
00:14:01:Zachowam tylko trzydziestoosobowš straż przybocznš...
00:14:04:oraz tytuł i insygnia Wielkiego Pana.
00:14:08:Ale rzeczywiste przywództwo...
00:14:11:należy w pełni do Taro.
00:14:13:Zakładam, że będziecie przestrzegać mej woli!
00:14:21:Będę.
00:14:24:Ale co ze mnš i Saburo?
00:14:27:Co planujesz dla nas?
00:14:32:Daję wam, Jiro i Saburo...
00:14:36:Drugi i Trzeci Zamek...
00:14:38:Z podległymi im ziemiami.
00:14:41:Będziecie wspierać Taro...
00:14:43:będšcego w Pierwszym Zamku.
00:14:47:Będę waszym gociem...
00:14:51:odwiedzajšc każdš z twierdz po kolei...
00:14:55:przeżywajšc lata, które mi pozostały.
00:15:03:Jakże ciężko być starym...
00:15:06:Chciałbym co powiedzieć.
00:15:09:Szanuję twojš wolę...
00:15:11:i doceniam zaufanie...
00:15:13:Ale nalegam by to rozważył.
00:15:17:Dlaczego?
00:15:19:Mimo, iż jestem twoim najstarszym synem...
00:15:21:Nigdy nie mógłbym zajšć twojego miejsca.
00:15:24:To zbyt trudne zadanie.
00:15:26:Zawsze modlę się do Boga Wojny...
00:15:29:"Niechaj jego życie trwa sto lat..."
00:15:32:"nawet gdyby to oznaczało skrócenie mego życia"
00:15:35:Cóż za ładna przemowa.
00:15:37:Nie potrafię używać tak słodkich słów
00:15:39:Czułbym się poniżony.
00:15:44:Nie bšd złoliwy!
00:15:46:Mówisz, że Taro tylko mi pochlebia?
00:15:52:Nie zwracaj uwagi na Saburo.
00:15:58:Czuję to samo, co Taro.
00:16:00:NIe chcielibymy niczego lepszego...
00:16:02:niż pozostać za twš tarczš.
00:16:05:Ale nadeszła nasza kolej by chronić ciebie
00:16:10:od gorzkich strzał losu
00:16:15:Dobrze powiedziane, Jiro.
00:16:18:Podajcie mi tamten kołczan!
00:16:34:Złam strzałę na pół.
00:16:42:Potrafisz to zrobić?
00:16:51:We ich garć...
00:16:53:i spróbuj ponownie.
00:17:10:Pojedyńczš strzałę łatwo złamać.
00:17:13:Nie to, co trzy.
00:17:17:Gdy Taro ma kłopoty...
00:17:22:jeli zjednoczycie swe siły...
00:17:25:dom Ichimonji będzie bezpieczny.
00:17:33:Nawet w wišzce...
00:17:35:Trzy strzały mogš zostać złamane.
00:17:44:Kolejne twoje bzdury.
00:17:47:Nie bšd głupi.
00:17:48:Tym, kto jest głupi jeste ty.
00:17:51:Twój plan jest absurdalny.
00:17:53:Jeste albo stetryczały, albo szalony.
00:17:56:Cisza!
00:17:59:Nie obrażaj swojego ojca!
00:18:04:Jakie wypowiadam szaleństwa?
00:18:07:W czym leży me stetryczenie?
00:18:09:Powiem ci.
00:18:11:Na jakim wiecie żyjemy?
00:18:15:Nieurodzaj lojalnoci i uczuć.
00:18:19:Zdaję sobie z tego sprawę.
00:18:20:Bo powiniene!
00:18:21:Przelałe ocean krwi.
00:18:24:Nie okazałe ni łaski, ni skruchy.
00:18:26:My też jestemy dziećmi tego wieku...
00:18:28:Wychowani na walce i chaosie.
00:18:31:Jestemy twoimi synami,|wcišż wierzysz w naszš wiernoć.
00:18:37:Moim zdaniem to włanie robi z ciebie głupca!
00:18:40:Stetryczałego, starego głupca!
00:18:52:Więc to o to chodzi!
00:18:57:Mówisz, że pewnego dnia...
00:18:59:zapomnisz, że jestem twoim ojcem.
00:19:01:Zdradzisz mnie.
00:19:03:Kolejne bzdury!
00:19:05:Bo czyż zdrajca zdradza samego siebie?
00:19:06:Czyż więc masz na myli swych braci?
00:19:08:Jest zazdrosny o pozycję Taro!
00:19:14:Czy to dlatego mnie obrażasz?
00:19:17:Brat czy nie, patrz pod nogi!
00:19:19:Twa lekcja trzech strzał poszła na marne.
00:19:23:Jednoć trzech braci została zerwana.
00:19:29:Lekceważysz wolę swego ojca?
00:19:33:Nie ma miejsca na tym wiecie|dla rodziców i dzieci?
00:19:37:Dobrze zatem,|skoro i tak to się stanie...
00:19:41:Przecinam wię między nami!
00:19:45:Jeste dla mnie obcym człowiekiem.
00:19:47:Zejd mi z oczu!
00:19:48:Nie wolno ci!
00:19:50:Milcz, Tango.
00:19:53:Moim błędem było kochać go zbyt mocno.
00:19:56:Rozpuciłem go.
00:20:01:To moja wina, że jest tak arogancki.
00:20:04:Ale jest za póno by żałować.
00:20:09:Gdy mięso gnije...
00:20:11:nawet twoje własne...
00:20:12:wytnij je!
00:20:14:Poczekaj, mój Panie!
00:20:15:Pan Saburo jest tępy...
00:20:17:może nawet nie ma w nim szacunku
00:20:20:Ale jego słowa sš szczere|i pochodzš z serca.
00:20:25:Rozważ dobrze: dojdziesz do wniosku, że...
00:20:28:on się nie myli.
00:20:29:- Cisza!|- Będę mówił.
00:20:32:Odstšp!
00:20:33:Zostanę.
00:20:34:Nie słuchasz mych poleceń?
00:20:45:Moim obowišzkiem wobec ciebie|jest wyrażać moje zdanie
00:20:51:Użyj swego miecza,|i tak się nie ruszę.
00:20:54:Odwołaj swš popiesznš decyzję.
00:20:58:Twoja bezczelnoć dorównuje jego!
00:21:00:Nie zniosę tego!
00:21:02:Wypędzam was obu!
00:21:03:Ojcze!
00:21:28:No to kłopot...
00:21:32:Co teraz zrobisz?
00:21:35:Martwię się o ojca, nie o siebie.
00:21:39:Okropnoci przed nim...
00:21:43:Tango, jeste idiotš.
00:21:47:Dlaczego?
00:21:48:Bo mnie broniłe, i przez to zostałe wygnany.
00:21:51:Twoje miejsce jest przy ojcu..
00:21:54:Potrzebuje cię.
00:22:11:Idš za nami!
00:23:02:Czekaj, zięciu!
00:23:04:Dlaczego uciekasz?
00:23:07:Zięciu?
00:23:08:Wysłuchaj mnie!
00:23:10:Jeste zhańbiony,|pozbawiony własnej ziemi.
00:23:14:Pan Ayabe i ja...
00:23:15:Widzielimy całe zajcie
00:23:20:Jeste wygnańcem...
00:23:22:Nieco więcej, niż tylko żebrakiem.
00:23:25:Wybacz mojš niegrzecznoć...
00:23:27:To, co chcę powiedzieć...
00:23:30:Nie potrafię znaleć odpowiednich słów.
00:23:32:Znaczenie jest jasne.
00:23:33:Żaden pan nie wybierze żebraka...
00:23:35:dla swojej córki.
00:23:37:Oczywicie, że nie..
00:23:39:Nie... czekaj!!
00:23:41:Pan Ayabe odrzucił lub....
Zgłoś jeśli naruszono regulamin