Mariusz Majewski - Ks. Małkowski - Kierowca ks. Jerzego jest zdrajcą (2009r.).pdf

(61 KB) Pobierz
Ks. Małkowski: Kierowca ks. Jerzego jest zdrajcą
Aktualizacja: 2009-12-6 12:34 am
Sąd orzekł, że Waldemara Chrostowskiego osądzi historia. – To nie jest człowiek
sumienia. Był jak Judasz – mówi ks.Stanisław Małkowski, przyjaciel ks.
Popiełuszki, również kapelan “Solidarności”
Kiedy Ksiądz poznał Waldemara Chrostowskiego?
Trudno mi sobie przypomnieć dokładny czas i okoliczności. Na pewno było to u ks.
Jerzego. Kiedy go odwiedzałem, często spotykałem Chrostowskiego. Po pożarze w
swoim mieszaniu zamieszkał nawet u ks. Jerzego. Uważałem go za człowieka
zaufanego. Skoro ks. Jerzy obdarzał go zaufaniem…
Nie było wtedy wątpliwości co do wiarygodności Chrostowskiego?
Pewne głosy krytyki i przestrogi do mnie dochodziły. Mówiono o tym, że widziano
go w nieodpowiednim towarzystwie. Słyszałem też wtedy, że inaczej zachowywał się
przy ks. Jerzym, a inaczej podczas jego nieobecności. Nie było to jednak dla mnie
przekonywujące. Ks. Jerzy w dalszym ciągu ufał swojemu kierowcy.
Później dowiedziałem się, że sceptyczni co do osoby Chrostowskiego byli koledzy
ks. Jerzego z jego rocznika w seminarium. Mówili mu: „uważaj na tego kierowcę, bo
to jakiś szemrany typ”. Ks. Jerzy odrzucał jednak od siebie te głosy. Wobec czego i ja
nie przestawałem ufać Chrostowskiemu.
Ale Księdza stosunek do kierowcy ks. Jerzego z czasem uległ zmianie. Dlaczego?
Właściwie to dopiero książka Wojciecha Sumlińskiego upewniła mnie, że
Chrostowski miał coś wspólnego z SB. Ale poważnych wątpliwości nabrałem dużo
wcześniej. Pierwszy raz po pożarze jego mieszkania.
Chrostowski tłumaczy, że był nękany przez SB. Stąd podpalenie jego
mieszkania. Powtarzają to również niektórzy historycy.
Dla mnie ważnym było to, że po pożarze silne wątpliwości co do uczciwości
Chrostowskiego miał ks. Jerzy. Ale odsunął je od siebie. Gdy Chrostowski
zamieszkał u ks. Jerzego, to zachowywał się dziwnie. Przeglądał nie swoje rzeczy,
oglądał nieodpowiednie filmy. Nie wiem czy można je nazwać pornograficznymi. Na
pewno były nieodpowiednie.
Myślałem sobie: Jak to? W mieszkaniu ks. Jerzego? Ale i to mnie tak całkowicie nie
przekonało. Tłumaczyłem sobie, że Chrostowski ma takie prostackie zachowanie i to
wszystko. Po śmierci ks. Jerzego wątpliwości powróciły. Najbardziej zastanawiały te
podpiłowane kajdanki, które Chrostowskiemu rozpięły się w czasie skoku z
samochodu.
Moją czujność obudził też dystans, jaki wobec Chrostowskiego zauważyłem ze
strony rodziny Popiełuszków. Później dystans zamienił się w całkowite zerwanie
kontaktów. Ja sam z Chrostowskim nie miałem w zasadzie kontaktu. Przychodził co
roku w rocznicę śmierci ks. Jerzego do kościoła św. Stanisława Kostki. Był witany
osobiście przez księży. Podawałem mu rękę. Z reguły zamienialiśmy kilka słów.
Powiedział Ksiądz, że całkowicie o związkach Chrostowskiego z SB przekonała
Księdza lektura „Kto naprawdę go zabił?”.
Tak. Od tego momentu nie mam wątpliwości. Ta książka pozwoliła mi zweryfikować
te wątpliwości, o których mówiłem wcześniej. Po przeczytaniu książki
zastanawiałem się, jak się musiał czuć ks. Jerzy już tam po drugiej stronie, kiedy
usłyszał, że Chrostowski jest zdrajcą. Może nawet czuł się jak Pan Jezus po zdradzie
Judasza. Tylko, że Jezus wcześniej wiedział, że Judasz zdradzi. Ks. Jerzy nie
wiedział. Mało tego, traktował Chrostowskiego jak przyjaciela.
Z książki dowiedziałem się też o tajnej ugodzie, jaką zawarł mecenas Wende w
imieniu Chrostowskiego z MSW. Jedyny przypadek w historii, że MSW wypłaciło
odszkodowanie. Tak naprawdę była to zapłata za milczenie. To pokazuje, że kierowca
ks. Jerzego nie jest człowiekiem sumienia.
A kiedy po raz ostatni widział Ksiądz Chrostowskiego?
Stosunkowo niedawno, jakieś kilka miesięcy temu. Poszedłem na przystanek, żeby
jak zwykle pojechać na cmentarz (ks. Małkowski pełni posługę na cmentarzu w
Wólce Węglowej w Warszawie – red.). Na przystanku stał Chrostowski.
Zatrzymałem się, bo nie chciałem ani z nim rozmawiać, ani podawać mu ręki.
Gdy się odwróciłem, Chrostowski schował się za wiatę na przystanku. Widocznie i
on chciał uniknąć tego spotkania. Pewnie wiedział, że ja wiem.
Rozmawiał Mariusz Majewski
Zgłoś jeśli naruszono regulamin