Michał Wojewódzki - Akcja V-1 V-2.pdf

(3308 KB) Pobierz
Michał Wojewódzki
Akcja V-1, V-2
Wydanie polskie 1970
Spis treści:
Raport z Oslo i meldunek z Polski.
....................................................................................................................................................
1
Jak rodziły się niemieckie rakiety?
...................................................................................................................................................
15
Na drodze do rakiety wojennej.
........................................................................................................................................................
24
Peenemünde na Wyspie Uznam.
....................................................................................................................................................
28
W perspektywie wojna i V-2.
............................................................................................................................................................
34
Hitler: nasze tajne bronie zapewnią odwet!
.....................................................................................................................................
43
Alarm w Londynie.
............................................................................................................................................................................
49
Nalot na Peenemünde.
....................................................................................................................................................................
63
W Bliźnie i gdzie indziej.
...................................................................................................................................................................
80
W Sarnakach i gdzie indziej.
..........................................................................................................................................................
103
V-2 w rękach Polaków.
...................................................................................................................................................................
124
„Trzeci Most".
.................................................................................................................................................................................
163
Co działo się dalej?
........................................................................................................................................................................
192
Losy twórców broni V.
....................................................................................................................................................................
208
Wykaz wykorzystanych ważniejszych źródeł i literatury.
...............................................................................................................
217
Raport z Oslo i meldunek z Polski.
Kiedy to się wszystko zaczęło? Kiedy sztaby i wywiady alianckie przystąpiły do energicznej i
systematycznej akcji przeciw niemieckim przygotowaniom do użycia nowych broni: „bomby latającej"
V-1 i pierwszej w dziejach dalekosiężnej rakiety V-2? 1 Kiedy wreszcie do akcji tej wkroczyli Polacy,
którzy mieli odegrać w walce z Wunderwaffe tak doniosłą rolę?
Prawdziwy kontratak aliantów rozpoczął się dopiero na wiosnę 1943 roku. Wszystko też wskazuje
na to, że ostatecznym alarmem do podjęcia zdecydowanej walki był m. in. raport wywiadu Armii
Krajowej nadesłany z Warszawy do Londynu w początkach 1943 roku 2 .
Informacje o nowych broniach niemieckich otrzymywali Anglicy wprawdzie już znacznie wcześniej,
ale nie przywiązywali do nich większego znaczenia.
Pierwszym sygnałem był anonimowy list nadesłany lub podrzucony do ambasady Wielkiej Brytanii
w stolicy Norwegii - Oslo. W publikacjach angielskich podawane są różne daty nadejścia tego listu. I
tak na przykład znany pisarz David Irving w swojej książce The Mare's Nes t 3 pisze:
„Wiosną 1939 roku Anglicy nagle przypomnieli sobie, że nie wiedzą niczego o nowych broniach
Niemców. Sztab generalny lotnictwa brytyjskiego zorganizował w swym oddziale wywiadu pododdział
przyrodniczo-naukowy i techniczny. Z początkiem września 1939 roku powołano na szefa tego
1
* Symbol „V" od Vergeltungswaffe = broń odwetowa. (Odnośniki oznaczone cyfrą pochodzącą od autora, gwiazdką - od
wydawnictwa).
2 Arthur Bryant The Turn of the Tide, 1930-1943, wyd. III, London 1957 (praca napisana na podstawie Dziennika,
prowadzonego przez marszałka Francis Alanbrooke'a); Polskie Siły Zbrojne w // wojnie światowej, Armia Krajowa, t. III, Londyn
1950; Drogi cichociemnych, Londyn 1957; Kazimierz Iranek-Osmecki AK wykrywa „V", „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza",
luty-marzec 1960, nr 40-49.
3 David Irving The Mare's Nest, London 1964. W pracy swojej korzystałem z obszernych fragmentów książki Irvinga
zamieszczanych w numerach 44-48 tygodnika „Der Spiegel", r. 1965, w tłumaczeniu Jana Rakoczego. Ta sama książka
ukazała się w przekładzie na język niemiecki Die Geheimwaffen des Dritten Reiches, Gütersloh 1965, podane przy
powoływaniu się na Irvinga strony odnoszą się do przekładu niemieckiego.
- 1 -
1173374688.013.png 1173374688.014.png 1173374688.015.png 1173374688.016.png 1173374688.001.png 1173374688.002.png 1173374688.003.png 1173374688.004.png 1173374688.005.png 1173374688.006.png 1173374688.007.png 1173374688.008.png 1173374688.009.png 1173374688.010.png 1173374688.011.png 1173374688.012.png
 
naukowego wywiadu w brytyjskim Ministerstwie Lotnictwa dr. Reginalda Victora Jonesa. W tym
samym już miesiącu Jones mógł przeprowadzić pierwsze badania.
W przemówieniu wygłoszonym 19 września 1939 roku w Gdańsku Adolf Hitler powiedział o jakiejś
rzekomo nowej broni.
Jones zbadał wszystkie informacje agentów brytyjskich o tajemniczych broniach, jakie zostały
dostarczone angielskiemu wywiadowi począwszy od 1934 roku do dnia 11 listopada 1939 roku i
stwierdził, że w raportach wymienia się kilkakrotnie szereg broni, niektórymi trzeba będzie się
poważnie zająć. Do nich należą: prowadzenie wojny bakteriologicznej; nowego rodzaju materiały
wojenne; miotacze ognia; bomby ślizgowe; powietrzne torpedy i bezpilotowe samoloty; dalekonośne
armaty i rakiety; nowe torpedy, miny i łodzie podwodne; promienie śmierci, promienie
unieruchamiające motory; miny magnetyczne.
Tylko jeden raport agenta - oparty na plotce z 17 października 1939 roku - zwrócił uwagę na rozwój
rakiet w Niemczech. Otóż z tych rzekomo nowych broni tylko rakieta już istniała. Od trzech bowiem lat
armia niemiecka pracowała w największej tajemnicy w Peenemünde, na północnym cypelku wyspy
bałtyckiej Uznam, nad rozwojem rakiety Aggregat-4, która później stanie się znana jako V-2.
Ledwo Jones oddał sprawozdanie, gdy uzyskano pierwszą wskazówkę, że Peenemünde
rzeczywiście znajduje się urządzenie do produkcji tajnej broni.
Oto 4 listopada 1939 roku dostarczono do Londynu za pośrednictwem brytyjskiego attaché
morskiego w Oslo anonimowy raport, zawierający mnóstwo interesujących informacji o wielkim
zakładzie doświadczalnym, istniejącym jakoby nad Bałtykiem. Wywiad brytyjski nie umiał sobie
poradzić z technicznymi szczegółami tych informacji i prawie przez dwa lata badania nad nimi nie
posuwały się naprzód".
A oto co na ten sam temat informuje inny autor angielski, Bernard Newman, w swojej książce 4 They
Saved London:
„19 września 1939 roku, a więc zaledwie dwa tygodnie po wybuchu wojny, brytyjski attache morski
w Oslo otrzymał niezwykły list anonimowy. Autor listu oświadczył, że może dostarczyć informacje o
niemieckich projektach technicznych. Jeśli one nas zainteresują, mieliśmy mu dać znać. W
określonym dniu należało zmienić zapowiedź wieczornych wiadomości radiowych w języku
niemieckim, mówiąc: Hallo, hier ist London, zamiast normalnego wstępu.
Attache przekazał pismo głównej komendzie wywiadu, gdzie powzięto słuszną decyzję, że próba
nie może zaszkodzić. Nadano ustalony sygnał i obiecane informacje rzeczywiście zostały przekazane.
Zawierały one obszerne zestawienie niemieckich projektów technicznych. Wynikało z tego, że
Niemcy przygotowują urządzenia radarowe, duże rakiety, system radiowych promieni nawigacyjnych,
urządzenia pomiarów odległości i mnóstwo innych. Reakcja ekspertów odznaczała się ostrożnością.
Uważali za niemożliwe, aby jeden człowiek mógł wiedzieć tak dużo. Uznano więc, że informacje są
niemiecką pułapką.
Niestety, w miarę przedłużania się wojny wynalazki te zostały kolejno urzeczywistnione! Raport z
Oslo okazał się jednym z najbardziej zadziwiających dokumentów w historii szpiegostwa, a jedna
informacja z długiej listy wynalazków mówiła o bombach z napędem rakietowym, z którymi
eksperymentowano w miejscowości pod nazwą Peenemünde, na wybrzeżu Bałtyku".
B. Newman wyjaśnia następnie:
„Zadziwiający epizod z Raportem z Oslo szczegółowo opisał odznaczony orderem C.B.E. 5 prof. R.
V. Jones w odczycie pt. Wywiad naukowy, wygłoszonym 2 lutego 1947 roku w Royal United Service
lnstitution, a następnie opublikowanym w biuletynie Instytutu. Epizod został także opisany przez kpt.
Normana Macmillana, kawalera orderów M.C. i A.F.C. 6 , w jego autorytatywnej i źródłowej książce 7 The
Royal Air Force in the World War.
Tak więc podawane są dwie daty Raportu z Oslo: 19 września 1939 roku (B. Newman) i 17
października 1939 roku (D. Irving).
Początek października 1939 roku jako termin podrzucenia anonimowego listu przyjmuje również
Julius Mader z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, który w książce Geheimnis von Huntsville. Die
wahre Karriere des Raketenbarons Wernher von Braun 8 tak pisze o Raporcie z Oslo:
4 Bernard Newman They Saved London, London 1957, s. 28.
5 *C.B.E. - Commander of the Order of the British Empire - Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego.
6
M.C. - Military Cross - Krzyż Wojenny; A.F.C. - Air Force Cross - Krzyż Lotniczy.
7
Norman Macmillan The Royal Air Force in the World War, London 1950.
- 2 -
„Sekretarka posła otwierała list za listem. Przyszła kolej na białą grubą kopertę. Dziwne, nie było na
niej adresu. Zawierała długi tekst maszynowy w języku niemieckim, bez podpisu.
Brytyjski attache morski, kontradmirał Hector Boyes, wziął do ręki słownik niemiecki. Tłumaczenie
szło mu powoli, zażądał tłumacza. List prędko wydał mu się niesamowity. Już po południu specjalny
samolot kurierski zabrał dziwne pismo w specjalnym opakowaniu do Londynu. Tam z miejsca
dostarczono je de sztabu angielskiego wywiadu.
Zajęli się nim czołowi fizycy Anglii. Najpierw otrzymał je Reginald Victor Jones, profesor fizyki,
balistyki i astronomii uniwersytetu w Aberdeen. Jones od przełomu lat 1938/1939 służył pomocą
techniczną wywiadowi brytyjskiej Admiralicji i miał tytuł osobistego doradcy Winstona Churchilla w
sprawach techniki wojennej.
Potem listem z Niemiec zajął się wybitny naukowiec Sir Arthur W. M. Ellis, a następnie
marszałkowie lotnictwa i admirałowie. Osiwieli w służbie angielskiego wywiadu pracownicy starali się o
wyrobienie sobie zdania.
Od początku listowi nadano kryptonim Raport z Oslo, pod którym później przeszedł do urzędowej
brytyjskiej historii wojny. Ten list pozostał do dziś nie rozwiązaną zagadką II wojny światowej -
oświadczył niedawno z rezygnacją pracownik angielskiego wywiadu, Ian Volvin, w artykule w »Sunday
Express«.
...Ze sprawozdania z Oslo - czytamy u J. Madera - za które Brytyjczycy nigdy nie zapłacili grosza,
choć dla aliantów warte było miliony dolarów, Anglicy dowiedzieli się po raz pierwszy o zleceniach
przekazywanych do realizacji zakładom doświadczalnym armii lądowej i lotnictwa w Peenemünde, o
których istnieniu zagranica dotąd nie wiedziała.
W sprawozdaniu opisano stan rozwoju uskrzydlonych pocisków budowanych przez hitlerowskie
lotnictwo (tzn. »bomb latających« V-1 - przyp. M. W.), wskazywano na doświadczenia Wernhera von
Brauna z rakietami balistycznymi (czyli V-2 - przyp. M. W.). Opisywano wyniki badań w dziedzinie
gazów bojowych i przygotowywania rządu hitlerowskiego do wojny gazowej, mówiono o szczegółach
techniki radiowego umiejscawiania i pomiarów odległości opracowanych przez Wehrmacht, w chwili
gdy Anglicy pieścili naiwne poglądy, że Niemcy hitlerowskie nie dysponują żadnym systemem
radarowym.
W ten sposób - twierdzi J. Mader - brytyjskie Ministerstwo Wojny zostało na czas zawiadomione o
istnieniu ściśle strzeżonej tajemnicy niemieckiego urządzenia, umożliwiającego nocne naloty
bombowe".
J. Mader za wszelką cenę usiłował ustalić, kto był autorem anonimowego listu do ambasady
Wielkiej Brytanii w Oslo.
„...Szukałem tego sprawozdania - pisze w swej książce - i poszukiwałem autora, który odważnie
przełamał hitlerowski pierścień milczenia i rzekomo potrafił zatrzeć za sobą wszystkie ślady." 9
W tym celu J. Mader, który w wyniku poszukiwań doszedł do wniosku, iż autorem listu mógł być
zdecydowany wróg hitleryzmu, dr inż. Hans Heinrich Kummerow z Berlina, zwrócił się z pytaniem do
byłego dyrektora naukowego wywiadu w brytyjskim Ministerstwie Lotnictwa, prof. dr. Reginalda Victora
Jonesa. W odpowiedzi otrzymał następujący list:
„University of Aberdeen
27 listopada 1961
Szanowny Panie Mader!
Bardzo pragnę poznać Pana pracę o »Raporcie z Oslo«. Przykro mi jednak, że niewiele będę mógł
Panu pomóc. Poniżej odpowiedź na Pana pytania.
1. Raport z Oslo otrzymałem w listopadzie 1939 roku kilka dni po jego nadejściu do admirała
Boyesa, naszego attaché morskiego w Oslo.
2. Nie było żadnych takich szczegółów, z których można by wywnioskować, że autorem był jakiś
Niemiec z wyższym wykształceniem, choć nie można tego wykluczyć.
3. Autor był jednak tak doskonale zorientowany w przedmiocie i technologii, że podejrzewam, iż
musi to być albo fizyk, albo inżynier. Wydawał się mieć częściowe wiadomości w dziedzinie
8 Julius Mader Geheimnis von Huntsville. Die wahre Karriere des Raketenbarons Wernher von Braun, Berlin 1967, s. 124 i
ns. Cytaty z książki J. Madera podaję w tłumaczeniu J. Rakoczego.
9
Tamże, s. 126.
- 3 -
elektrotechniki 1 w koncepcji prowadzenia wojny lotniczej. Przypominam sobie, że napięcie po
otrzymaniu tego listu było bardzo duże. Doszło do tego, iż kilku wybitnych naukowców brytyjskich,
którzy byli zajęci listem, nie wierzyło, że jakikolwiek pojedynczy człowiek może mieć tak daleko
sięgające wiadomości o niemieckich osiągnięciach wojennych, posiadał bowiem tak obszerny zakres
wiedzy z tej dziedziny. Dlatego uważali, że raport jest falsyfikatem i celowo został przekazany nam
przez niemiecki wywiad z zamiarem wprowadzenia nas w błąd. Osobiście czułem, że informacje były
tak genialne, iż należało odeprzeć tę argumentację i na szczęście sprawozdanie utrwaliło się
kompletnie w mojej pamięci już wówczas, podczas gdy kilku moich kolegów z Admiralicji odrzuciło je.
4. Wierzę, że list, jaki dotarł do admirała Boyesa, nie został przesłany oficjalną drogą pocztową,
lecz wrzucony przez kogoś do skrzynki pocztowej poselstwa. Z pewnością mógł dotrzeć do Norwegii
przy pomocy przyjaciół niemieckiego patrioty, nie posiadam jednak żadnych danych, aby móc to
udowodnić.
5. Dałem Panu tyle wskazówek, mogących ewentualnie przyczynić się do ustalenia osoby autora,
ile posiadam. Moim zdaniem jednak nie przeżył on wojny. Wydarzeniu temu poświęciłem tyle
odczytów w naszym Royal United Service Institution w roku 1947, że nabrało ono szerokiego
rozgłosu. Następnie całą tę historię umieściły na czołowych miejscach gazety całego świata. Dotąd
jednak nikt się nie zgłosił jako autor listu. Udzielił nam bardzo poważnej pomocy i bardzo jestem
zainteresowany w tym, aby poznać jego motywy. Nie mógł to być ktoś niezadowolony z traktowania go
w Niemczech. Skłaniam się ku przekonaniu, że człowiek ten wziął na siebie olbrzymie ryzyko z
motywów ideowych, wyświadczając nam tak cenną przysługę.
Z poważaniem
R. V. Jones"
Dodajmy, że hipoteza J. Madera, iż autorem listu był dr inż. H, H. Kummerow 10 , nie została
potwierdzona konkretnymi dowodami. Kummerow niestety nie przeżył wojny: został aresztowany
przez Gestapo i zgładzony przez kata w więzieniu w Plötzensee jesienią 1943 roku. Na krótko przed
jego śmiercią hitlerowcy zamordowali również jego żonę, Ingę Kummerow, i dwu synów.
Raport z Oslo został przez Anglików zbagatelizowany. Wprawdzie lotnictwo brytyjskie dokonało
lotów zwiadowczych nad wymienioną w raporcie miejscowością Peenemünde na wyspie Uznam, ale
zdjęcia lotnicze nie potwierdziły - zdaniem brytyjskich specjalistów - rewelacyjnych informacji. Nic
jednak dziwnego: baza rakietowa w Peenemünde była znakomicie zamaskowana, a ówczesna
technika rozpoznania lotniczego metodą fotografii - jeszcze bardzo, niedoskonała. Dwaj wybitni
specjaliści radzieccy 11 w artykule na temat: Rozpoznanie lotnicze w Wielkiej Brytanii w okresie drugiej
wojny światowej wręcz stwierdzają, że - jak się wydaje - przed wojną w Anglii nie przywiązywano
większej wagi do rozpoznania metodą fotograficzną. Dopiero w czasie wojny okazało się, jak poważne
znaczenie może mieć tego rodzaju rozpoznanie - piszą specjaliści radzieccy. - Tak na przykład w
kwietniu 1940 roku po raz pierwszy sfotografowano Kilonię. Fotografia ujawniła w porcie wielką ilość
okrętów, a na pobliskich lotniskach wiele samolotów. Jednakże było to pierwsze i jedyne zdjęcie,
dlatego nikt nie mógł stwierdzić, czy był to stan normalny w porcie kilońskim, czy też wyjątkowy. Nie
wyciągnięto więc żadnych wniosków. Po dwóch dniach jednak wojska niemieckie wtargnęły do Danii i
Norwegii.
W przyszłości Brytyjczycy stosowali już jako zasadę fotografowanie lotnicze, polegające na ciągłym
dokonywaniu zdjęć i porównywaniu ich w celu ustalenia zmian w obiektach nieprzyjacielskich.
„Udoskonalone metody fotografowania obiektów nieprzyjaciela w różnych sytuacjach bojowych i
warunkach meteorologicznych dawały coraz lepsze wyniki. Świadczył o tym m. in. sukces brytyjskiej
marynarki wojennej w walce z wielkim liniowcem »Bismarck«, osiągnięty w dużym stopniu dzięki
zdjęciom lotniczym - pisze polski recenzent artykułu radzieckich specjalistów.
Po kilkudniowym wymykaniu się, 25.5.1941 roku »Bismarck« został ponownie rozpoznany i
sfotografowany. Było to jednakże przed wieczorem, tak że w nocy okrętowi udało się oderwać od
ścigających go Brytyjczyków. 26.5. został on znów zaobserwowany przez rozpoznanie lotnicze, a
Dr inż. Hans Heinrich Kummerow, ur. w 1903 r. w Magdeburgu, wg J. Madera był zdecydowanym antyfaszystą i
współpracował z niemiecką grupą oporu „Die rote Kapelle" o zabarwieniu komunistycznym, kierowaną przez Harro Schulze-
Boysena i dr. Arwida Harnacka.
11
10
Płk. A. Baranów, płk A. Orłów Rozpoznanie lotnicze Wielkiej Brytanii w okresie drugiej wojny światowej, cytuję za recenzją
płk. dypl. Józefa Margulesa, „Wojskowy Przegląd Historyczny", r. 1964, nr 3.
- 4 -
następnie storpedowany. W nocy »Bismarck« próbował jeszcze umknąć. 27.5. przed południem
samoloty odnalazły go ponownie. »Bismarck« został storpedowany po raz drugi i zatopiony."
Jak wynika wyraźnie z listu dyrektora naukowego wywiadu brytyjskiego w Ministerstwie Lotnictwa
do J. Madera. rozpoznanie lotnicze Peenemünde na Uznam nie tylko nie potwierdziło informacji
zawartych w Raporcie z Oslo, lecz skłoniło ostrożnych Anglików do określenia tego listu jako podstęp
niemiecki. Nic też dziwnego, że Raport z Oslo powędrował na długo do akt.
W ciągu następnych lat wywiad brytyjski otrzymywał jednak nadal od czasu do czasu meldunki o
doświadczeniach niemieckich z nowymi broniami.
Winston S. Churchill w swoich pamiętnikach 12 pisze:
„Kilka lat przed wojną Niemcy zaczęli prowadzić badania nad rozwojem broni rakietowej i
bezpilotowych samolotów. Centralną stację doświadczalną dla tych badań wybudowano w
Peenemünde na wybrzeżu Bałtyku. Badania prowadzone były oczywiście w najściślejszej tajemnicy,
stanowiły top secret. Niemniej sekretu nie udało im się utrzymać w absolutnej tajemnicy i już na jesieni
1939 roku w raportach agentów naszego wywiadu zaczęły pojawiać się informacje o dalekosiężnych
broniach różnego rodzaju. We wczesnych latach wojny pogłoski na ten temat i strzępy informacji,
czasami sprzeczne ze sobą, zaczęły napływać do nas z różnych stron".
Wiosną 1943 roku wśród Niemców przebywających w okupowanej Polsce zaczęły uporczywie
krążyć wiadomości o nowej broni. Miała to być broń niezwykła, cudowna - Wunderwaffe, która
definitywnie rozstrzygnie losy wojny na korzyść III Rzeszy i zmusi aliantów do kapitulacji. Ponieważ o
nowej Wunderwaffe napomknął również w jednej ze swych mów Hitler, który po straszliwej klęsce
zadanej Wehrmachtowi przez armię radziecką pod Stalingradem pragnął podtrzymać ducha w
narodzie niemieckim - wywiad Armii Krajowej zwrócił szczególną uwagę na wieści o nowej broni.
Niepotrzebne były nawet do tego instrukcje VI Oddziału Sztabu Wodza Naczelnego 13 w Londynie,
który utrzymywał łączność z okupowanym krajem. Podziemny wywiad rozpoczął skrupulatne badania.
Prace wywiadowcze prowadzono we wszystkich kierunkach i poprzez wszelkie komórki. W tym czasie
szefem Oddziału Inlormacyjno-Wywiadowczego (II) Komendy Głównej Armii Krajowej był ppłk Marian
Drobik („Dzięcioł"), który przejął tę placówkę po ppłk. Wacławie Berku („Brodowicz"), zwolnionym z
obowiązków ze względu na konieczność leczenia zaawansowanej gruźlicy. Rezultaty prac Oddziału II
przekazywano w formie meldunków do Londynu za pomocą stacji radiowych lub za pośrednictwem
specjalnych kurierów. A oto co pisze o tej pracy płk Kazimierz Iranek-Osmecki („Makary", „Heller",
„Antoni") 14 , który po aresztowaniu przez Niemców w listopadzie 1943 roku „Dzięcioła" objął szefostwo
II Oddziału KG AK i pełnił tę funkcję do upadku powstania warszawskiego:
„Dostarczane przez sieć wywiadowczą wiadomości o przeciwniku były obfite zarówno wojskowe,
jak i o stanie gospodarczym Rzeszy. Londyn stale nadsyłał coraz to nowe zadania i każdy
najdrobniejszy przejaw gospodarki niemieckiej był dla centrali londyńskiej interesujący, Nabierał
znaczenia, gdy był właściwie oceniony. Wydział studiów złożony przeważnie z wojskowych nie miał
pełnych kwalifikacji do wykonania tych zadań. By im sprostać, współpracownik ppłk. M. Drobika
( Dzięcioła«) - Jerzy Chmielewski (»Jacek«, »Rafał«) zaproponował »Dzięciołowi« utworzenie
odrębnego biura studiów gospodarczych, w którym pracowaliby fachowcy. Projekt uzyskał aprobatę
Komendy Głównej,- »Dzięcioł« wyznaczył Jerzego Chmielewskiego na szefa biura, dla którego
przyjęto kryptonim »Arka«.
Jerzy Chmielewski wpadł w swój żywioł. To odpowiadało jego temperamentowi i ambicjom. Zabrał
się z energią do pracy. Zwerbował pracowników: inżynierów mechaników, górników, elektryków,
konstruktorów, ekonomistów, znawców produkcji różnych dziedzin. Podzielił biuro na referaty i określił
dla każdego z nich zadania. Omówił z »Dzięciołem«, czego oczekuje od sieci wywiadowczej.
Opracował instrukcje dla własnego biura i wskazówki do poszukiwania wiadomości.
Już wkrótce potem raporty przesyłane do Londynu nie były tylko suchym, mechanicznym
zestawieniem zdobytych wiadomości. Zawierały już oceny, syntezy i wnioski, przyjmowane w
Londynie z uznaniem.
Winston S. Churchill The Second World War. The Invasion ol Italy, wyd. II, London 1965, rozdz. 13: Tajna broń Hitlera.
Cytaty w tłumaczeniu J. Rakoczego.
13 Oddział VI Sztabu Naczelnego Wodza do spraw współpracy z Krajem miał swą siedzibę w Londynie przy Upper Belgrave
Street 13. Jego szefem do 1944 r. był ppłk Michał Protasewicz, potem - ppłk Marian Utnik.
14
12
Kazimierz Iranek-Osmecki Ostatnia podróż „Rafała", „Wiadomości", r. 1967, nr 4.
- 5 -
Zgłoś jeśli naruszono regulamin