Symboliczna wizyta.doc

(42 KB) Pobierz
Symboliczna wizyta

Symboliczna wizyta

http://www.naszdziennik.pl/wpis/31,symboliczna-wizyta.html

 

W stronę realnego świata

Wtorek,
31 lipca 2012

zdjęcie

prof. dr hab. Mieczysław Ryba

Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

Ponad dwa tygodnie temu Lech Wałęsa odwiedził Wojciecha Jaruzelskiego w jego domu - wpadł po prostu do generała na przysłowiową nalewkę. Nie byłoby w tym aż takiej sensacji, gdyby temu zdarzeniu nie nadawano dużego medialnego wymiaru. Wałęsa, który nijak nie może się pogodzić ze swoimi opozycyjnymi kolegami, takimi jak Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda czy świętej pamięci Anna Walentynowicz, z wielką łątwością "godzi się" z autorami stanu wojennego. Dzieje się to w konktekście decyzji sądu o niemożności ("z powodów zdrowotnych") uczestnictwa Jaruzelskiego w procesie przeciwko architektom stanu wojennego - a więc w sytuacji niemal pewnego braku rozliczenia Jaruzelskiego za zbrodnie systemu komunistycznego. Były dyktator PRL jest dla środowisk postkomunistycznych, a w pewnym sensie i dla środowisk "gazetowyborczych", niemal postacią symboliczną. Symbolizuje on bowiem nie tylko stan wojeny, ale i okrągły stół, czyli porozumienie części lewicowej opozycji solidarnościowej z aparatem władzy w 1989 r. Bark rozliczenia jego przeszłości doskonale pokazuje nierozliczenie systemu komunistycznego w ogóle.

Zatem Wałęsa, który dla liberalnych środowisk medialnych jest symbolem solidarnościowej opozycji lat osiemdziesiątych odbywa dzisiaj kurtuazyjne wizyty niejako "ponad podziałami". Problem w tym, że dziś tych dawnych podziałów nie widać, widać zaś podział na tych, którzy pragną roliczenia komunizmu i tych, którzy tę przeszłość relatywizują. Rozgłos medialny, jaki towarzyszył temu spotkaniu oczywiście czemuś służy. Ma to być niejako medialna odpowiedź na zarzuty wszystkich tych, którzy nie mogą się pogodzić z postępującą rehabilitacją postkomunistów.

Już wiemy, że rola polityczna Lecha Wałęsy we współczesnej Polsce jest o wiele bardziej zrozumiała po lekturze książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Uwikłania historyczne byłego szefa "Solidarności" wiele tłumaczą kontekst i uwarunkowania jego współczesnych działań. Jednakże nawet pomijając wymiar historyczny zuważamy, że były prezydent spełnia bardzo pożyteczną rolę dla obecnej ekipy rzadzącej Polską (na płaszczyźnie instytucjonalnej i medialnej). Dotyczy to nie tylko kwestii relatywizacji oceny przeszłości komunistycznej. Chodzi o różne istotne, bieżące akcje polityczne. To wszak Lech Wałęsa był głównym atakującym Janusza Kurtykę i Instytut Pamięci Narodowej jeszcze przed katastrofą smoleńską. To on występuje jako zaciekły przeciwnik braci Kaczyńskich. Z wielkim zaangażowaniem Wałęsa krytykuje też Radio Maryja. Nie kto inny uwiarygadniał przed ostatnimi wyborami Janusza Palikota, twierdząc, że jest on potrzebny na polskiej scenie parlamentarnej. Na pytanie, jak to się ma do kwestii religijnych, tak rzekomo "ważnych" dla Wałęsy, prezydent zapowiedział, że po wyborach będzie się starał Palikota nawrócić. Mijają miesiące, nawracania nie widać, nie tego też dotyczyła jego wizyta u Wojciecha Jaruzelskiego. Można powiedzieć - smutne to wszystko, choć z drugiej strony przynajmniej możemy dziś głębiej zrozumieć, co tak naprawdę się w Polsce przez ostatnie dwadzieścia lat działo. Nauka to bardzo pouczająca.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin